#13 Upadki.

Udostępnij ten post


Pozdzierane kolana, siniaki i te łzy, bo przecież bolało. I mama z kolorowym plastrem, który za każdym razem ratował całą sytuację. Jej uśmiech, gdy mówiła, że to pierwszy, ale nie ostatni raz. I miała rację, bo rzeczą ludzką jest upadać, ale także się podnosić.

Dzisiejszy wpis po dość długiej przerwie, pokrótce podsumowanie moich ostatnich refleksji i trochę żalu, bo jestem ogromnym niszczycielem elektronicznego sprzętu, podobno nie wolno mi dawać go do rąk (a przynajmniej tak mawia mój tata :c). Na liście zepsutych urządzeń oprócz mojej ukochanej lustrzanki znalazła się także klawiatura, którą w jakiś magiczny sposób zablokowałam.

Pamiętacie swój pierwszy upadek?

Pozdzierane kolana, siniaki i te łzy, bo przecież bolało. I mama z kolorowym plastrem, który za każdym razem ratował całą sytuację. Jej uśmiech, gdy mówiła, że to pierwszy, ale nie ostatni raz. I miała rację, bo rzeczą ludzką jest upadać, ale także się podnosić.

Czasami wydaje nam się, że nic nie ma sensu, czasami chcemy zakopać się w sennym płaszczu i przespać najgorsze momenty, momenty smutku, rozczarowania, tęsknoty. Czasami po prostu tak byłoby łatwiej, bo te upadki bolą mocniej, niż siniaki i rany z dzieciństwa. Czasami goją się dłużej niż oczekiwaliśmy, bo życie takie właśnie jest - nieprzewidywalne. I może to smutne, a może to piękne, ale nic z tym nie zrobimy. 

Bywa też tak, że nasze małe potyczki są dopiero początkiem wielkiego upadku. Ale kto powiedział, że nie ma szans, byśmy się podnieśli? Możemy płakać w poduszkę, rozcierać nowy tusz na pościeli i przetłuszczać włosy, bo zwyczajnie nic nie gra. Ale w końcu nadejdzie ten dobry dzień, dzień wypełniony promieniami słońca i uśmiechem na twarzy, i tym szczęściem, które pojawi się znikąd i pokoloruje nasz świat na te barwy, których dotychczas nie znaliśmy. Upadki dają nam też doświadczenie. Coś, co zostaje z nami przez resztę życia. Doświadczenie pozwala nam uniknąć kolejnych potknięć, pozwala przechadzać się po kruchym gruncie tak, by nie pękł w najgorszym momencie, ale daje też satysfakcję, że raz popełnione błędy czegoś nas nauczyły. Nie każdy upadek jest naszą winą. Często spotykamy na swojej drodze potwory. Karmią się nienawiścią, smutkiem, rozpaczą, ale i zawodem. Te potwory to często osoby nam bliskie, osoby, za które oddalibyśmy życie, osoby, które zrzucają maski w momentach, gdy potrzebujemy ich miłości najmocniej. Tak właśnie żyją.


Ale w tym całym bałaganie uczuć, myśli i niespełnionych marzeń mieszkają też dobre stwory, dzięki którym mamy siłę przetrwać każdą burzę niepowodzeń.



"Prosiłaś o ciszę...
trzy dni to zbyt wiele,
Gładziłaś me włosy
w tę pustą niedzielę.
I zgasłam, odeszłam, nic nie zostało.
Trzy dni, kochana, to wcale nie mało."



1 komentarz :

  1. Współczuję z powodu utraty aparatu. W moim zdechły tylko baterie, a i tak zaczęłam panikować jakby rozpadł się na pierwiastki ;_;

    Bez dobrych stworów nie pomogłyby ani plastry, ani kolejny kieliszek, ani wiadra łez, ba!, nawet tony czekolady :)

    OdpowiedzUsuń