Ulotne i niezapomniane, piękne i te mniej, szalone i przepełnione spokojem, czarne i białe. Chwile, których nie zapomnę nigdy. Czarne i białe, chwile, które nigdy nie były zbyt oczywiste.
Zapraszam na post o momentach, które warto pamiętać, ale i o momentach, które utkwiły mi w pamięci bardziej, niż bym chciała. :)
Cześć!
Wracam do Was z naprawioną klawiaturą, a moje palce, aż płoną pod naciskiem liter. Tak bardzo stęskniłam się za wpisywaniem masy bezsensownych słów, które wbrew pozorom składają się później w spójną całość. Dawniej myślałam, że tak po prostu jest, że każdy czasem ma ochotę usiąść przy otwartym Wordzie i stworzyć parę inspirujących - lub też mniej - zdań. To jednak nieprawda, ale człowiek uczy się przecież całe życie...
Mówiąc o nauce i życiowych prawdach... Jestem przekonana, że każdy z Was posiada masę wspomnień. Te lepsze, które wywołują uśmiech na twarzy, ale i te gorsze, które upchane w podświadomości naszego umysłu, często wiercą dziury, nie dając nam zapomnieć, że tak, te niefortunne wydarzenia, nieprzemyślane decyzje, nagłe odejścia i cierpkie łzy miały miejsce w rzeczywistości.
Pamiętam wiele rzeczy, i jeżeli pozwolimy sobie na małe słowotwórstwo można, by rzec, że jestem typowym rozpamiętywaczem. Odkąd pamiętam wspomnienia miały dla mnie kluczowe znaczenie, podobnie jest teraz. Sentymenty, ja, ja, sentymenty. Ciężka sprawa, powiem szczerze. Czasem muszę powiedzieć sobie głośne stop, by nie zadręczać się tym, co tak naprawdę powinno być nieistotne. Świat jest zbyt skomplikowany, by to wszystko rozdrabniać do tego stopnia, ale mam w tym talent, słowo!
Przychodzi mi na myśl wiele rzeczy, które warto wspominać. Pamiętam swój pierwszy upadek na rowerze, gdy pewna, iż dam radę na dwóch kółkach, pognałam przed siebie, kończąc z rozbitym kolanem i tradycyjnym fochem na tatę, który odkręcił te mniejsze (kółeczka). To nic, że w tamtym momencie tego chciałam. Pamiętam, gdy szłam do pierwszej klasy podstawówki i na apelu posadzona obok jednej z moich rówieśniczek, zyskałam pierwszego szkolnego 'wroga'. Pamiętam okres gimnazjum, który z perspektywy czasu był jednym z najlepszych w moim życiu, masa niedorosłości, kilka gramów beztroski, kółko biologiczne, martwe chomiki, kolorowe rybki, śmieszne lekcje matematyki i przyjaciele, których w tamtym okresie miałam naprawdę wielu. Pierwsze zakochania, niespełnione miłości, szkolne bale, konkursy, płacz na muzyce, bo nie potrafiłam opanować gry na flecie, wkuwanie przed historią i cała 1B z książkami na kolanach, to wspomnienia, które gdzieś zatarte, nadal posiadają spore miejsce w moim sercu. Pamiętam też moment zakończenia szkoły, moją wspaniałą nauczycielkę niemieckiego i łzy, ciężko rozstawać się z ludźmi, którzy przez trzy lata stanowi naszą c o d z i e n n o ś ć.
Czasem jest po prostu ciężko.
Pamiętam stres przed dostaniem się do wymarzonej (trochę to zabawne) szkoły średniej, pamiętam swoje cele i marzenia w tamtym czasie, pamiętam to wszystko, jakby to było wczoraj...
Pamiętam liceum, początkową niepewność i samotność, pierwsze jedynki, dziwnych nauczycieli i nadmiar nauki. Pamiętam też, gdy to wszystko zmieniło się w mniej nieznośne chwile z moją kochaną Dusią, dzięki której przeżyłam czas tej szkoły, nasze wszystkie upadki i wzloty. To było naprawdę coś niesamowitego i z trudem opuszczałam mury tej szkoły, i rozstawałam się z tym, co udało mi się zbudować na ruchomym, ale mimo wszystko dość wygodnym gruncie. Pamiętam też czas studiów, a raczej jego rozpoczęcie, bo mimo iż zaczynam w październiku trzeci rok, wydaje mi się jakby to wszystko stało się wczoraj. I to dosłownie. Strach, nowe miasto, nowi ludzie, nowe wspomnienia. I ta niepewność - czy dam sobie radę?
Dałam radę i będę dawać, i mogę upadać, i będę upadać, ale wstanę i pójdę przed siebie, bo taki mam cel. Docierać tam, gdzie innym się nie udało, docierać tam, gdzie inni nawet nie patrzą, docierać do drzwi, których klucze leżą głęboko schowane i odnalezienie ich stanowi nie lada wyzwanie, ale hej, dam radę!
Pamiętam też niekończące się zawody... I nawet jeśli to nie są dobre wspomnienia, nauczyły mnie bardzo dużo. Stałam się mniej ufna i oceniam to na plus, trzeba najpierw poznać człowieka, by dzielić z nim najskrytsze myśli, by dawać z siebie sto procent. Zaufanie to podstawa, ale...czy ja nie miałam mówić o wspomnieniach?
W każdym razie... do czego zmierzam? Zdradzę Wam sekret, nigdy nie planuje do końca tego, co napiszę, to bezsensowne. Lubię bałagan w słowach, ten bałagan tworzy mój własny porządek. I może to lekko przerysowane, ale naprawdę to lubię. Okej, już kończę. Nie marudź.
Wspomnienia są często wszystkim, co mamy. Lubię czasem usiąść na polnej drodze i oczyścić umysł, myślami wracając do chwil, które mimo iż piękne - nigdy się nie powtórzą. Odwołując się do słów Wisławy Szymborskiej przyznaję, że warto doceniać chwile, te czarne i białe, te przepełnione miłością i obecnością osób, które kochamy, warto doceniać je wszystkie, bo lada moment staną się tylko cichym wspomnieniem...
"Żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednakich spojrzeń w oczy".
Wisława Szymborska
Trochę ponury image tej stronki :) Podobało mi się, jak było bardziej kolorowo :) Nie mniej podziwiam prowadzenie bloga :) Mnie nie starcza do tego cierpliwości :)
OdpowiedzUsuńDzięki za sugestie :) , za jakiś czas zmienię, po prostu pracuję nad jakimś ciekawym nagłówkiem, by ustawić go już na 'zawsze'. Och, tak, cierpliwość...czasem też tracę zapał. :P dzięki jeszcze raz.
Usuń