#31 Dziecięce drzazgi

Udostępnij ten post


Dzieciństwo to nieodłączny element naszego życia, to ten etap, w którym zdobywamy podstawy naszej wiedzy o świecie, pierwsze upodobania, podejmujemy pierwsze decyzje i to wszystko wydaje się nam być czasem jak z bajki. Nie ma dużych problemów, choć rodzice uczą nas pokazywać rączkami, jak wiele ich mamy na głowie. Nie ma gorzkich słów i troski o jutro. Jest świat pełen zabawek, mama, która asekuruje nas w każdym kroku i tata, który broni przed potworami.

Dlaczego więc tak bardzo chcemy dorosnąć?


Pytanie to zawsze przychodzi za późno. Za późno na odpowiedź, za późno na zmianę czegokolwiek, bo już, cholera, już jesteśmy dorośli, już biegamy z butelką piwa w ręku zamiast mleka, już mamy wymienione gumowe papierosy na te z nikotyną, już jesteśmy za siebie odpowiedzialni. Ale czy to nie przyszło za szybko? Kiedy byłam mała nie spieszyło mi się do dorosłości, wiedziałam, że ten czas przyniesie zmiany, lepsze i gorsze - jak wszędzie, ale jednak zmiany. Lubię moje przyzwyczajenia i ciepły kąt w domu, swoje łóżko i masę innych rzeczy, które musiałam zostawić w tyle po wyjeździe na studia. Ale zmiana szkoły i otoczenia to nie jedyne zmiany, jakie czekają nas w dorosłym świecie. Ponoszenie konsekwencji, podejmowanie własnych decyzji - teraz widzę twarze moich koleżanek, które uparcie chciały mieć już te osiemnaście lat. Zapytałabym teraz, jak im się podoba. Dorosłość to nie tylko alkohol, imprezy i wata cukrowa. To swoista walka o przetrwanie.

Czasem zapominam ile tak naprawdę mam lat. Budzę się i wydaje mi się, że to wciąż naście lat. Wtedy zdaje sobie sprawę, że te dzieciaki z sąsiedztwa, które bawiłam, gdy miałam siedem lat, mają już po trzynaście i nagle we mnie to uderza ze zdwojoną siłą. Ta ogromna przepaść, jaka powstaje między nami. Miedzy nimi a nami.

Trzynastolatek z papierosem w ręku i piwem schowanym w plastikowym kubku. Dotąd zmierza ten świat? Czasem zatrzymuję się na ten widok, a pytanie o jego rodziców dudni mi w głowie. Rodzice obecnie tak mało wiedzą o dzieciach, wydaje im się, że je znają, że wychowali je na rozsądne osoby. Jak przykre może być czasem to rozczarowanie... Wbrew pozorom wychować dziecko to nie taka prosta sprawa, to lata trudu i poświęcenia, dlatego tym bardziej powinniśmy doceniać naszych rodziców i to, co dla nas robią bądź zrobili. To oni byli drogowskazem na naszej drodze, może są nadal, to oni wyciągali dziecięce drzazgi z naszych rąk, to oni pokochali nas pierwsi.

Dorosłość daje nam wiele możliwości, masę ułatwień, ale jak wszystko inne trzeba brać ją z rozwagą i rozsądkiem, a nie pełnymi rękoma, nie patrząc, co spada na podłogę, bo może to właśnie najcenniejsze wartości rozbiją się o ziemię.

4 komentarze :

  1. Masz dziwne pojęcie dorosłości. Jedyne co aktualnie robimy to studiujemy, do tego za hajs rodziców i nic więcej nas nie obowiązuje. "Dorosłość to nie tylko alkohol, imprezy i wata cukrowa" - owszem, ale to, że większość ludzi na studiach pije i imprezuje nie czyni z nich beznadziejnych, wielu ma pasje i wielkie ambicje. Nie bez powodu wielcy tego świata mieli problemy z nałogami. Poza tym, robimy to, aby kiedy przyjdzie już ta DOROSŁOŚĆ nie musieli lamentować głaszcząc kotka, że przesiedzieliśmy najlepsze lata. Żyj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Ty masz dziwną potrzebę negowania moich słów. Jeśli studiujesz za hajs rodziców - gratki, naprawdę masz się czym chwalić. Jeśli nic więcej Cię nie obowiązuje - super! Czy ja powiedziałam, że czyni to z nich beznadziejnych albo że nie mają pasji? Napisałam tylko, by brać dorosłość z rozsądkiem, jeśli Twoim celem jest zostanie wielkim tego świata to raczej drogą nałogu do tego nie dojdziesz. To jest właśnie dziwne myślenie. Czy Ty w ogóle widzisz co napisałeś/aś?

      Twoje ostatnie dwa zdania są komiczne, nic o mnie nie wiesz, wiesz nie mów mi, co mam robić ze swoim życiem. Jeśli będę chciała je spędzić na głaskaniu kota i lamentowaniu, i tak to zrobię. Zrobię to po mojemu. Daruj sobie takie uwagi.

      Usuń
  2. Nie wiesz, kto komentuje twoje wpisy pod anonimem, moze ta osoba wie o tobie wiecej niz myslisz. "Daruj sobie takie uwagi" - niestety, piszac bloga dostepnego publicznie wystawiasz sie na nie tylko pozytywy, ale tez krytyke. Tyle nam daje mozliwosc komentowania ;) Twoja odpowiedz niestety pokazuje spore kompleksy, nie potrafisz przyjac dobrej rady (moze ubranej w ostre slowa, ale tak, to jest dobra rada) z pokora, tylko sie wyklocasz. Zaluje, ze nie znam cie osobiscie, bo pewnie mialbym wiekszy ubaw z tego.

    Zeby bylo jasne, nie jestem ta osoba, ktora wstawila poprzedni komentarz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nat :) Sądzę, że powyższe słowa krytyki pod Twoim adresem są absolutnie nie uzasadnione, a osoby, które w tę sposób wyraziły SWOJE i tylko SWOJE zdanie nie mają racji. Anonimowi/ Anonimowe ciekawi mnie, że osoby, które tak ostro krytykują autorkę tego zacnego bloga są tak "odważne", że nie potrafią zalogować się pod jakimś nickiem, imieniem by w ten sposób odpowiedzieć na słowa krytyki w swoją stronę. Szkoda, że jak już jesteście "DOROSŁE" to brak wam odwagi nawet do tego, życzę powodzenia w dalszym życiu :) W końcu każdą krytykę można ubrać inaczej w słowa i nie trzeba zaraz drugiej osoby obrażać :)
      Nat :D Post powiem szczerze uderzający po części w moje przekonania. Nigdy nie chciałam dorastać :) W dniu 18 urodzin miałam zamiar przywdziać worek pokutni albo przyjąć żałobę po swoim dzieciństwie. Zawsze uważałam, że dorośli mają za dużo problemów na głowie. Praca, dom, obowiązki wobec swoich dzieci, partnerów....im starsza się robię to przekonanie wcale się nie zmienia. Wręcz przeciwnie i tak jak wiesz Nat :) mam faceta, który w wielu rzeczach mnie wyręcza :D ( i chwała mu za to!!! ) to i tak posmakowałam już zapachu tego co niektórzy nazywają związkiem partnerskim. W końcu nie może on robić wszystkiego sam...( to główny powód naszych starć bo on jednak chce robić wszystko sam...Dokąd zmierza ten świat?) w każdym razie zmierzam do tego, że po części czuję się już taka stara jak bym miała już ponad 40 :) A do tej jeszcze duuuuużo mi brakuje. Nie mniej muszę już sama płacić rachunki, zająć się zwierzakiem, pomóc partnerowi przy prowadzeniu domu i tak jak ty Nat :) obserwuje swoje koleżanki z podwórka ( z których byłam najstarsza) i załamuje ręce. Lat 18 ciąża. Inna lat 17 paczka fajek i wódka zapakowana w jakiś papier. Jeszcze inna umalowana i ubrana jak lafirynda a ledwo skończyła 13 lat... W tedy pytam się samej siebie Gdzie są rodzice? i co się stanie, gdy te dziewuszki skończą po 20/21 lat? Kto im pomoże ogarnąć ten trudny świat? W końcu one już się zagubiły a całe życie przed nimi!!!

      Usuń