#19 Kwiaty na peronach

Udostępnij ten post


Kiedy byłam mała, często z rodzicami podróżowaliśmy pociągami. To był taki nasz drugi świat, nasz drugi metaforyczny dom, w którym czuliśmy się dobrze. Pamiętam moje zmarznięte ręce, gdy o szóstej nad ranem staliśmy na peronie w oczekiwaniu na przyjazd lokomotywy. Pamiętam moją złość i mgłę, przez którą ledwo dało się cokolwiek dojrzeć. Pamiętam też radość, jaką sprawiały mi te podróże, bez względu na to, czy były długie czy krótkie.

Zostało mi to do dziś. Uwielbiam podróżować na rożnych dystansach i z wielu względów. Często, choć nie zawsze, jednym z takich aspektów, który dogłębnie mnie przekonuje to ludzie. Ludzie, a co za tym idzie ich życiowe historie. I jak każdy z nas - nie zawsze mam ochotę słuchać, jak to Justyna zamówiła kolejna parę butów na allegro, a przecież ma już całą szafę - tak czasem te historie wnoszą do mojego życia coś wartościowego. Na przestrzeni lat w środkach komunikacji spotkałam masę osobowości. Był raper-psychopata, który stukał głową o szybę, słuchając muzyki na cały przedział, była dziewczyna, której ubogie słownictwo raziło na kilometr, była matka z dzieckiem, które drapało po oknie, była też nauczycielka-emerytka, która opowiedziała mi całe swoje życie, byli ludzie interesujący i w pewien sposób inspirujący mnie, byli też tacy, przez których musiałam zmieniać siedzenie, bo poziom irytacji osiągnął maksimum.

Myślę, że najbardziej magiczną częścią podróżowania pociągiem jest dla mnie właśnie to, że wraz z tymi wszystkimi wspomnianymi ludźmi, tworzymy pewną społeczność. Fakt faktem, iż obecnie smartfony, tablety oraz przede wszystkim powszechność Internetu doprowadzają do tego, że pasażer obok nas jest tylko przezroczystym "dodatkiem", który wcale nie ma ubarwiać podróży, a wręcz nam ją "niszczy". Czy musi tak być? Dziś wsiadając do pociągu, nie trudno zauważyć, że połowa jadących ma w uszach słuchawki, druga połowa unika kontaktu wzrokowego, a o posłaniu przyjaznego uśmiechu to już nie wspomnę. (nawet na ulicy to jest rzadkość!) Oczywiście, jak każdy, czasem mam ochotę odpłynąć z ulubioną playlistą i zatrzymać ten rejs dopiero na swojej stacji. Sadzę, że przed laty pociągi były o wiele ciekawszym miejscem, o ile teraz można poobserwować ludzi, ich zachowania i reakcje, tak dawniej niewidzialna bariera, która w naszych czasach jest niemal nie do przebicia, nie istniała w ogóle. Mój tata często mi opowiada swoje historie z pociągów, w których, cóż, spędził sporą część życia i czasem mu zazdroszczę, że ta kultura podróży, która istniała dawniej, dziś już praktycznie wymarła. Bo nie mogę powiedzieć, że całkowicie. Czasem jednak można spotkać kogoś, kto pośle Ci uśmiech, zapyta jak mija dzień lub w przypadku tych bardziej rozgadanych - opowie swoje życie w pigułce, ale to takie kwiaty na peronach, których jest pośród setek chwastów niemalże kilka.

3 komentarze :

  1. Pamiętam jak ja podróżowałam pociągami. Aż serce mi się kraja kiedy widzę, jak te stacje są dziś zaniedbane, a do niektórych miejscowości pociągiem ni cholery nie dojedziesz chociażby przekupił samego boga pociągów :P Kocham podróże, chociaż te długie w mało komfortowych warunkach strasznie mnie męczą i sprawiają, że odechciewa mi się żyć. Na szczęście komfort w wielu miejscach się podnosi, a zwłaszcza w pociągach....i nawet z tą punktualnością już trochę lepiej....aczkolwiek nie zawsze :)
    Bardzo przemyślany post :) Nadal bardzo mnie inspirujesz :)
    Pozdrawiam
    WAMP :) :{

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytanie Twoich wpisów to zawsze czysta przyjemność.

    OdpowiedzUsuń
  3. ale trzeba też zauważyć, że niektórzy podróżując nie mają ochoty nawiązywać kontaktów, są różni ludzie ;)
    blog: optymistka. | fanpage

    OdpowiedzUsuń