#42 Jak zima w lecie

Udostępnij ten post



Nigdy wcześniej.

To jak rosnące z dnia na dzień napięcie, to jak żyły, w których krew buzuje pod naciskiem dłoni, to jak rozpędzony na skraju urwiska pociąg, to jak zima w lecie, jak powiew wiatru w najmniej oczekiwanym momencie. To coś, czego się nie spodziewasz, coś co nie gra, coś, co nie pasuje w danym miejscu, a jednocześnie staje się jego idealną częścią. 

To nie miłość, nie zauroczenie, to nagła potrzeba zatrzymania tego, połączona z jednoczesnym pragnieniem o więcej. To jak ćpun, który nie może dłużej wytrzymać. To uzależniające i destruktywne, już w samym myśleniu o tym, to błaganie o pomoc z przygryzionymi rękoma. To uśmiech, który nigdy nie powinien – nie miał prawa – się tam pojawić. To nienawiść i zachwyt, to rosnące ciepło i nieśmiała radość. 

To palce, wystukujące rytm tej historii. To nic, a zarazem coś więcej. To puzzel, który nie pasuje do żadnej z układanek. Absurd pełen sprzeczności, zatopiony w blasku niezgody, w słonecznym cieple i zimowej aurze. To coś nowego, dziwnego, co sprawia, że nagle cały świat się rozpada. Może tak naprawdę nie trzeba zbierać jego kawałków.

To jak historia, która miała się nigdy nie zdarzyć.
;)


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz